Najpierw miałam rozmowę w Dayton, Ohio; samo miasto nie jest zbyt urodziwe i atrakcyjne, ale szpital i program chirurgiczny – pierwsza klasa! Następnego dnia miałam rozmowę w Norfolk, Virginia. Samo Norfolk jest około trzech godzin ode mnie, więc jakbym nie była taka rozrywaną osobistością, to mogłabym dojechać sobie autkiem… a tak trzeba było lecieć. Ostatnim przystankiem było Chicago, które zimą okazało się równie przeurocze jak latem… tylko nieco zimne! Normalnie bym nie narzekała na zimową pogodę, ale ze względów praktycznych miałam tylko jedną walizkę i lekki elegancki płaszczk żebym jak ludź wyglądała w nim i w garniturze. I tak cud że pomyślałam o wpakowaniu porządnych zimowych butów na zmianę, bo inaczej chyba bym tam zamarzła!
Dobrze w końcu być w domu. Już mam po dziurki w nosie pokoi hotelowych, samolotów, posiłków w biegu, przesiadek i lotnisk. Chociaż muszę przyznać że w tym tygdoniu jestem wyjątkowo poinformowana o wydarzeniach w świecie footballu. Podczasz gdy ja obejrzałam kilka meczy z braku lepszego zajęcia na lotnisku, inni jak widać na załączonym zdjęciu, z niezwykłym zainteresowaniem śledzili ekrany telewizorów restauracyjnych z lontniskowego korytarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz