"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

poniedziałek, 20 września 2010

Podczas mojego miesiąca na onkologii urosłam nie tylko jako przyszły lekarz i człowiek, ale także jako… przyjaciel. Pewnego popołudnia tuż na początku moich praktyk odebrałam telefon od S. – mojej najbliżej koleżanki ze szkoły, z prośbą o polecenie jej dobrego chirurga onkologa. Nie mogłam otrząsnąć się szoku, kiedy S. poinformowała mnie że mały guzek na piersi, którego wyczuła przez przypadek tydzień wcześniej, okazał się złośliwym nowotworem. Nie tylko pomogłam jej podjąć decyzję o wyborze lekarza, ale towarzyszyłam jej w w niezlicznych wizytach w ciągu kolejnych dni. Spędziłam godziny na przeglądaniu artykułów i badań na tym właśnie nowotworem. Kiedy nadszedł czas na wczepienie jej portu do chemioterapii, nie tylko byłam obecna przy zabiegu jako asystent, ale również jako wsparcie dla S. i jej rodziców przed i po zabiegu. Była złość, rozczarowanie, brak akceptacji. Sporo czasu zajęło mi znalezienie równowagi pomiędzy lekarskim profesjonalizmem a czysto przyjacielskimi emocjami. Pomimo ogromnego żalu i… smutku, czuję się ogormnie uprzywilejowana i wdzięczna, że S. zaufała mi bezgranicznie, i że mogłam doświadczyć jej choroby nie tylko jako lekarz, ale również towarzyszyć jej jako przyjaciel z dnia na dzień w tej drodze przeciwko rakowi.
W zeszłym tygodniu S. straciła wszystkie włosy, i jej blond, skręcona jak sprężynki czupryna została zastąpiona peruka z ciemnymi prostymi włosami. I muszę przyznać że podoba mi się ta „nowa S“… i już nie mogę się doczekać kiedy w końcu dotrą do mnie zamówione przez internet jedwabne chusty, które kupiłam dla S. na dni kiedy nie koniecznie będzie chciała nosić tę ciepłą jak futrzana czapka perukę.