"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

wtorek, 9 grudnia 2008

„Medical Student Syndrome“ czy fakt?

Właśnie jestem w trakcie patologii układu oddechowego. Na początku myślałam że za bardzo się wczułam w swoją rolę, albo udzieliła mi się najbardziej pospolita przypadłość studentów medyczynych i zaczęłam być uosobieniem symtomów, o których się uczę. Ale „gil do pasa“, zimno na górnej wardze i szumy oskrzelowe (co prawda samo zdiagnozowane) raczej wykluczają taką możliwość. Tak więc chyba jednak dopadło mnie jakieś choróbsko… pierwszy raz od 4 lat! Mam nadzieję że wykuruję się przed przyszłym tygodniem.

Święta już tuż tuż. W domu u nas robi się coraz bardziej nastrojowo – wyczyściliśmy kominek i po raz pierwszy w tym roku odpaliliśmy go w zeszły weekend – tak żeby upewnić się przed przybyciem gości że wszystko jest w porządku. Prezenty już zakupione i popakowane! Udekorowaliśmy już dom na zewnątrz… nie do końca tak jak chciałam, bo okazało się że drabina kosztuje ponad $250, a bez drabiny ani rusz; tak więc skończyło się na dekoracji nie wymagającej prac wysokościowych. Najwyżej „awansujemy“ z wystrojem w przyszłym roku, jak będzie mniej wydatków świątecznych. Załączyłabym jakieś zdjęcia, ale poczekam do następnego postu, po przylocie rodziców i Gosi, bo jak zobaczą zdjęcia to już nie będzie efektu ☺.

Choinki jeszcze nie mamy. Trochę dlatego że długo nie mogliśmy się zdecydować czy żywą czy sztuczną. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się że ładnej żywej nie da się znaleźć poniżej $100! Chyba całkowicie zgłupieli Ci ludzie! Sztuczna wg moich informacji nie dość że droższa (chociaż to jednorazowy wydatek), to jeszcze mniej ekologiczna (już wolę nie wnikać z jakiego świństwa jest zrobiona). Poza tym ja uważam że choinkę powinno się ubrać jak już wszystko inne jest gotowe – czyli na dzień lub dwa przed wigilią. Mój mąż natomiast, całkowicie zdominowany ogólnym trendem uważa że powinniśmy byli ubrać choinkę już w „podziękczynny weekend“ (czyli na miesiąc przed Bożym Narodzeniem!!!). Już i tak dosyć długo udało mi się go odwodzić od tego pomysłu – ciekawe na ile jeszcze wystarczy mi zacięcia do „nieubierania“ tej choinki?