... a jeszcze przede mną jeden egzamin! Ciężko sie skoncentrować i zmobilizować wiedząc że za 4 dni o tej porze będę już gdzieś nad Atlantykiem w drodze do domku! I nawet nie muszę zamykać oczu żeby mi zapachniała ogórkowa mojej mamy i przepyszny pasztet domowej roboty! No i fakt że ostatni weekend był długim weekendem (nawet tutaj zdarzają się takie rarytasy - choć niestety rzadziej niż w Polsce), dokłada się do atmosfery mało sprzyjającej nastrojom naukowym. W końcu doprowadziliśmy do prządku ogródek przed domem - co surowo przypłaciłam bólem mięśni i poparzeniem słonecznym na plecach - dokładnie w miejscu gdzie kończą sie spodnie i bielizna... co za niewygodne miejsce do poparzenia!!! No ale efekty są raczej zadowalające - nowe kwiatki, zero chwastów, nowy torf... proszę spojrzeć.
Z okazji Memorial Day mieliśmy kilku znajomych na grillu! Mike zaserwował steki wołowe, które zrobił z dosyć okazałego kawałka mięsa... ważył całe 6.5 kg. Jeszcze na kilka obiadów wystarczą nam zapasy w zamrażarce :) .
No to narazie tyle! I jak będę postowała następnym razem, bo będę już dumnym M-2 ('drugoroczniakiem'); bo zakładam że pomimo braku moblizacji, jakoś zdam ten egzamin z neuroanatomii.
"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)
środa, 28 maja 2008
niedziela, 11 maja 2008
Przez różowe okulary
No więc nadal pada, więc na zdjęcia naszego ogródka trzeba poczekać.
Wygląda jednak na to że ponura pogoda zostanie wynagrodzona z nawiązką nowymi akcentami kolorystycznymi w kuchni i jadalni! Przez nieuwagę trochę zaróźowiło sie u nas domu! Do pralki pełnej ścierek kuchenych i z płuciennym obrusem w kolorze ecru z jadalni, w ostatniej chwili dorzucilam czerwony fartuch kuchenny, który wg mojej pamięci (jak sie okazuje zawodnej) nie farbował podczas wcześniejszych prań. No i okazało się że cała zawartość pralki jest róźowa!!!
Wygląda jednak na to że ponura pogoda zostanie wynagrodzona z nawiązką nowymi akcentami kolorystycznymi w kuchni i jadalni! Przez nieuwagę trochę zaróźowiło sie u nas domu! Do pralki pełnej ścierek kuchenych i z płuciennym obrusem w kolorze ecru z jadalni, w ostatniej chwili dorzucilam czerwony fartuch kuchenny, który wg mojej pamięci (jak sie okazuje zawodnej) nie farbował podczas wcześniejszych prań. No i okazało się że cała zawartość pralki jest róźowa!!!
sobota, 10 maja 2008
Ciągle pada
No może nie ciągle, ale zdecydowanie za często. Nasze podwórko za domem wygląda jak jakieś mokradło... mnóstwo wody, i od czasu do czasu jakaś trawka wystaje! Nawet psa nie można wypuścić żeby sobie pobiegała, bo domu bym nie poznała. Jedyny pożytek z tego padania, to to że kwiatków przed domem nie trzeba podlewać.
A skoro już przy kwiatkach, to kto by pomyślał że Mike i ja staliśmy się domatorami z prawdziwego zdarzenia! Nie tylko doprowadziliśmy to porządu kwiatki, które nieoczekiwnie odżyły po zimie, ale posadziliśmy nowe! Moje ulubione konwalie coś nie chcą kwitnąć. No ale podobno czasem dopiero następnego roku po zasadzeniu wypuszczają kwiatuszki. Strasznie ponuro dzisiaj – może jutro się rozjaśni, to pstrykne kilka fotek. No a tymczasem zalączam zdjęcie moich nowo obciętych włosów. Nielkolorowe, bo przynajmniej mojej siwizny nie widać! Jakoś nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, ale wygląda na to że naprawdę się starzeje. Przynajmniej 10 siwych włosów dzisiaj sobie wyrwałam.
Aha – no i wiadomość do mojej siostry: MÓJ BLOG NIE UMARŁ!!!
A skoro już przy kwiatkach, to kto by pomyślał że Mike i ja staliśmy się domatorami z prawdziwego zdarzenia! Nie tylko doprowadziliśmy to porządu kwiatki, które nieoczekiwnie odżyły po zimie, ale posadziliśmy nowe! Moje ulubione konwalie coś nie chcą kwitnąć. No ale podobno czasem dopiero następnego roku po zasadzeniu wypuszczają kwiatuszki. Strasznie ponuro dzisiaj – może jutro się rozjaśni, to pstrykne kilka fotek. No a tymczasem zalączam zdjęcie moich nowo obciętych włosów. Nielkolorowe, bo przynajmniej mojej siwizny nie widać! Jakoś nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, ale wygląda na to że naprawdę się starzeje. Przynajmniej 10 siwych włosów dzisiaj sobie wyrwałam.
Aha – no i wiadomość do mojej siostry: MÓJ BLOG NIE UMARŁ!!!
wtorek, 6 maja 2008
Jeszcze żyję
Dobrze że mi się dzisiaj przypomniało żeby coś tu napisać… jakbym dopiero jutro napisała, to wyszłoby że miesiąc nie postowałam, a tak to przynajmniej będzie lepiej wyglądać ☺.
No i prawie mam z głowy pierwszy rok! Jeszcze tylko jeden przedmiot – ale za to jaki? Neuroanatomia! Cały maj mamy tylko zajęcia z jednego przedmiotu; 4 godzinki dziennie neuroanatomii. Tak więc na brak zajęć nie narzekam, bo po 4 godzinach wykładów, drugie tyle potrzeba żeby jakoś to wbić do głowy! A skoro już przy neuroanatomii to podzielę się ciekawym artykułem.
No i prawie mam z głowy pierwszy rok! Jeszcze tylko jeden przedmiot – ale za to jaki? Neuroanatomia! Cały maj mamy tylko zajęcia z jednego przedmiotu; 4 godzinki dziennie neuroanatomii. Tak więc na brak zajęć nie narzekam, bo po 4 godzinach wykładów, drugie tyle potrzeba żeby jakoś to wbić do głowy! A skoro już przy neuroanatomii to podzielę się ciekawym artykułem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)