... a jeszcze przede mną jeden egzamin! Ciężko sie skoncentrować i zmobilizować wiedząc że za 4 dni o tej porze będę już gdzieś nad Atlantykiem w drodze do domku! I nawet nie muszę zamykać oczu żeby mi zapachniała ogórkowa mojej mamy i przepyszny pasztet domowej roboty! No i fakt że ostatni weekend był długim weekendem (nawet tutaj zdarzają się takie rarytasy - choć niestety rzadziej niż w Polsce), dokłada się do atmosfery mało sprzyjającej nastrojom naukowym. W końcu doprowadziliśmy do prządku ogródek przed domem - co surowo przypłaciłam bólem mięśni i poparzeniem słonecznym na plecach - dokładnie w miejscu gdzie kończą sie spodnie i bielizna... co za niewygodne miejsce do poparzenia!!! No ale efekty są raczej zadowalające - nowe kwiatki, zero chwastów, nowy torf... proszę spojrzeć.
Z okazji Memorial Day mieliśmy kilku znajomych na grillu! Mike zaserwował steki wołowe, które zrobił z dosyć okazałego kawałka mięsa... ważył całe 6.5 kg. Jeszcze na kilka obiadów wystarczą nam zapasy w zamrażarce :) .
No to narazie tyle! I jak będę postowała następnym razem, bo będę już dumnym M-2 ('drugoroczniakiem'); bo zakładam że pomimo braku moblizacji, jakoś zdam ten egzamin z neuroanatomii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz