"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

sobota, 24 listopada 2007

Dziękczynienie

Lubię Święto Dziękczynienia...dzień wolny od pracy i szkoły, który w tym roku szczególnie doceniam. Mike zawsze robi przepyszny obiad. W tym roku nasz indyk ważył 24,5 funta. W sumie nie potrzebowaliśmy aż takiego wielkiego, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Tuż zanim wyszliśmy na ‘indykowe zakupy’ zadzwonił Mika tata żeby sie pochwalić że oni juz kupili indyka i że ważył 23,1 funta. Tak więc nie było rady i trzeba było kupić większego :).

No i przecież jest za co być wdzięczynym. Mam cudownego męża; jesteśmy szczęśliwi i zdrowi. Mamy nowego pieska. W zeszłym roku wszystko było zupełnie inaczej – mieszkaliśmy w zagraconym, wynajmowanym mieszkaniu, studiowałam biologię...a teraz mamy własny dom i jestem na tej mojej wymarzonej medycynie. Nawet w pewnym sensie jestem wdzięczna za to oblane pierwsze kolokwium z anatomii. Gorzka pigułka do przełknięcia, ale ile pokory mnie nauczyła...
Tak więc czwartek spędziłam bez nauki, ale pozostałą część weekendu niestety na powtórkach...bo za tydzień dwa kolejne egzaminy, no i muszę się poprawić!

Aha..wczoraj przyszło do nas wujostwo Mika na obiad. Długa historia z tym wujkiem. Brat Mika ojca wraz z rodziną mieszka 10 minut od nas. Poznałam ich dopiero podczas październikowej wizyty teściów, bo przez długie lata z powodu jakiś mniej lub bardziej urojonych rodzinnych zawiłości bracia McGowan ze sobą nie rozmawiali. Kontakt się odnowił parę lat temu, ale jako że nie mieszkaliśmy tutaj, to nie miałam okazji ich spotkać. No a teraz okazało się że mamy dosyć bliską rodzinę rzut beretem od nas.

Brak komentarzy: