"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

poniedziałek, 4 czerwca 2007

Wielkie Jabłko

Mike po raz kolejny musiał pracować w weekend. Ten nowy projekt nieźle daje mu w kość, ale miejmy nadzieję że będą tego odpowiednie rezultaty. W każdym razie, skoro męża nie było w domu, postanowiłam przyłączyć się do Wójcików (Stefany! Dzięki wielkie za zabranie mnie ze sobą), na wyprawę do Nowego Jorku. No i było niesamowicie! Zupełnie inny wyjazd niż wszystkie wcześniejsze do tej pory! Wcześniej zawsze biegałam z miejsca na miejsce bez chwili wytchnienia, żeby pokazać odwiedzającym (mama, siostra, babcia itd) wszystkie warte zobaczenia rzeczy. Nie ośmielam się powiedzieć że widziałam wszystko, bo życia byłoby mało żeby to miasto poznać, ale atrakcje turystyczne już widziałam . Teraz był czas na relaks i na zachłystywanie się atmosferą tego miasta. Było muzeum sztuki współczesnej (gdzie zdecydowłam że ‘Śpiąca Cyganka” Rousseau jest niesamowita), był calkiem wyśmienity lunch w muzealnej kafejce (z nieco mniej wyśmienitą obsługą). Poza tym zaliczyliśmy zakupy, hotdogi i odpoczynek w Central Parku, kilka barów, i...przedstawienie na Broadwayu. No i trzeba przyznać że wiele kobiet w Nowym Jorku ma niesamowitą klasę – umieją sie ubrać ladnie i stylowo; choć tych mniej uzdolnionych artystycznie też nie brakuje ;).

Było świetnie, i jednym słowem jestem gotowa na podbój Chicago w kolejny weekend.

Brak komentarzy: