"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

wtorek, 27 lutego 2007

Mam już dość...

...chlapy, zmiennej pogody, zimy w Waszyngtonie, drogowców którym zajmuje kilka dni doprowadzenie dróg do porządku po kilku-centymetrowym śniegu, i...mojego samochodu!!! To już czwarta zima od kiedy jeżdzę moją MX5, ale jeszcze tak jak w tym roku mi nie podpadła. Tak więc zapadła decyzja, że jak tylko zrobi się na tyle ciepło, że będę mogła zrobić mycie i sprzątanie generalne samochodu, doprowadzi się auto do prządku i wymieni na inne! Fajnie było jeździć jakiś czas ‘semi-sportowym’ samochodem (szczególnie z opuszczonym dachem, gdy wiatr rozwiewał włosy), ale już się nacieszyłam i czas najwyższy posunąć się do przodu i zmienić miatę na bardziej praktyczne SUV. Co było kropelką przepełniającą czarę? – Otóż to, że kilka dni temu jechałam sobie późnym wieczorkiem samochodem, wzięłam zjazd z głownej drogi; oczywiście zwyczajem amerykańskim tylko co większe ulice są oświetlone, a na mniejszych to nawet jednej zepsutej latarni się nie uświadczy. Drogi po mrozach pozostawiają wiele do życzenia. No i tak oto, ten nieoświetlony zjazd nagle się tak zwęził (a raczej obsunął), że skończyło się na wymianie dwóch kół...i kupie pieniędzy wyrzuconych w błoto. Większym samochodem to by tylko zatrzęsło, no może gumę bym złapała, ale wymienić oponę to nie to samo co kupować nowe koło, a tym bardziej dwa!

No i wygląda na to że nie tylko ja zmądrzałam i ‘namiałam się’ niepraktycznego auta! Otóż spłaciliśmy Mika lotusa i postanowiliśmy wystawić go na sprzedaż. Pewnie trochę się poczeka na kupca takiego egzotycznego samochodu, ale naprawdę, przynajmniej na tę chwilę, chcemy odpocząć od niepraktycznych pojazdów (które tak naprawdę są studnią bez dnia)! A w przyszłości, jak będziemy kiedyś mieli kasy jak lodu (hi hi!) to kupimy sobie znowu jakiś świetny wóz.

Brak komentarzy: