Jednym z praw konstytucyjnych Amerykanów, które wywołuje wyjątkowo dużo kontrowersji od kiedy Obama został prezydentem, jest prawo do posiadania broni. My w domu mamy 4 – różnego rodzaju i rozmiaru. Głównie dlatego że Mike święcie wierzy w to że skoro konstytucja gwarantuje mu woloność posiadania broni to czemu z tego nie skorzystać; a po drugie tak na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć.
Już całkiem niedługo będę musiała przeprowadzić się do „swojego mieszkania“ w samym centrum Richmond i mieszkać w nim, przynajmniej na pół etatu, sama. Mój Mike więc stwierdził że nie ma mowy żebym się tam wyniosła bez „narzędzia zbrodni“ na „czrną godzinę“.
Kilka lat temu moi znajomi wyprowadzali się na placówkę dyplomatyczną za granicę, i dali mi na przechowanie rewolwer. Tak więc mój małżonek stwierdził że skoro mam własny pistolet, to dobrze się składa bo możemy od razu przejść do sedna sprawy i zabrać się za trenowanie. I tak oto wczoraj wybraliśmy się na strzelnicę, żebym mogła przygotwać się na tę „czarną godzinę“, która mam nadzieję nigdy nie nastanie.
Jeszcze nigdy w życiu nie trzymałam w ręku pistoletu… oprócz zabawkowego, oczywiście. Miałam w ręku wiatrówkę – kto nie miał? Pamiętacie jak wesołych miasteczkach można było sobie ustrzelić jakieś badziewie? Kiedyś też miałam okazję na strzelnicy strzelać z bardziej poważnej strzelby myśliwskiej, jednak też „długolufowej“. Ale takiego rewolwera to naprawdę nigdy nie trzymałam w rękach.
W każdym razie bo wielu Mikowych wyjaśnieniach w końcu wzięłam do ręki naładowany pistolet i… oddałam swój pierwszy strzał. Zupełnie nie byłam przygotowana na końcowy efekt. Niesamowite jaka potężna jest siła odrzutu nawet przy takiej małej broni. Normalnie aż zakolebotało moim całym ciałem. Pomimo ochraniaczy na uszach rozdzwoiniły się wszystkie dzwony w okolicy i sufit zawirował. Czasem na filmach widziałam wstrzasniętną kobietę która po raz pierwszy wystrzeliła z broni i zawsze myślałam sobie: „ale przesadzaja“. Ale moje wstrząśnięcie wcale nie było mniej dramatyczne. Po dwóch czy trzech strzałach byłam taka zdruzgotana że aż się rozpłakałam z wrażenia. Jak już trochę ochłonęłam z tych wrażeń i wzięłam się w garść, to nawet mi to strzelanie nieźle szło. Mam nadzieję że nigdy nie będę musiała korzystać z tego treningu w codziennym życiu, ale na wszelki wypadek nauczyłam się obsługiwać ten rewolwer.
-----------------------------
One of the constitutional rights of every American, that has been quite controversial ever since Obama became the president, is the right to bear arms. At home we have four guns of different kinds and sizes; mainly because Mike believes in exercising his constitutional rights and privileges, and secondly… just in case, because no one knows the time or the hour.
Quite soon I will have to move to „my new apartment“ in downtown Richmond, and at least part-time I’ll be living there on my own. And so Mike decided that there is no way that I can be there on my own without a weapon when it comes to the worst.
Few years ago my friends were deployed abroad and they left their revolver of with me „to watch it for them“. Mike found it to be a fortunate coincident, because now that I have my own gun we can move straight to the point and start training. Yesterday, then, we went to a shooting range so I could prepare „for the worst“, which I hope will never come.
Until yesterday I had never handled a pistol before, except from a toy gun… ages ago. I also shot with a pneumatic weapon before. Who hasn’t tried scoring some cheap prizes at a fair with one of these? Once we went to a „country shooting range“ and practiced shooting with a small hunting shotgun. But again, I had never handled a revolver before.
Anyway, after tons of explanations and tips from Mike, I took my revolver and fired my first shot. I was totally unprepared for the final result. It’s unbelievable how powerful a recoil from such a small gun was. My entire body jerked. And despite having ear protection it seamed that all the sirens in town went off and the ceiling started spinning. Sometimes in movies when I saw a rattled lady who fired a gun for the first time I thought: “What an exaggeration”. But my reaction was probably more dramatic that some of those I’d seen in movies. After two or three more shots I was so traumatized that I started crying to let go negative emotions. When I finally calmed down and got over the “freak out factor” I was quite good at aiming and shooting. I truly hope I’ll never have to use my new training in every day life, but I’m glad I’ve learned how to handle my revolver.
"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)
7 komentarzy:
Tez mam nadzieje, ze nie bedziesz musiala nacisnac spustu, ale czesto nawet pokazanie broni intruzowi czyni cuda. A jezeli bedziesz mowila znajomym ze masz bron i umiesz sie nia obslugiwac, to tez jest dobra samoobrona. Powinnas byc z siebie dumna! Mysle o zakupie recznej broni, bo tez mamy w domu kilka strzelb ale to nie to samo. Biorac pod uwage co dzieje sie ostatnio w polityce, w niedlugiej przyszlosci zakup krotkiej broni moze stac sie niemozliwy i dobrze jest byc na to przygotowanym
Czytam i niedowierzam. Mieszkam tu od prawie 27 lat i jedyna osoba jaka znam, ktora ma bron jest moja klientka policjantka:) W naszej rodzinie ostatnim czlowiekiem posiadajacym bron jest tesc mieszkajacy w Buffalo, ale tez juz kilka lat temu sie pozbyl. Chyba za duzo westernow ogladacie:)))
Stardust, tu gdzie mieszkamy, nie znam nikogo kto nie ma broni w domu. Stany nie sa jednolite, zalezy od okolicy. W sezonie mysliwskim licealisci poluja na sarny przed lekcjami a w szkole dziela sie wrazeniami z polowania z nauczycielami (ktorzy tez poluja). A westernow nie ogladam
Stardust,
Westernow to ja nie oglądam. Ale punkt widzenia zdecydowanie zależy od tego dzie się mieszka. Jednak Virginia to jest "Deep South" porównując do NYC :).
Mój mąż był kiedyś w wojsku, i dużo naszych znajomych również, więc to też pewnie ma wpływ na to że większość ludzi których znamy mają broń.
No to Dziki Zachod ciagle istnieje:))
madkasia,
I learned to shoot as a child. I grew up in a family of hunters. I think you have exactly the right attitude and respect for your firearm. You know how to use and hope you never have to. Well done.
No ja nie miałam w rękach wiatrówki nigdy!:P Nawet w wesołym miasteczku. Mnie broń przeraża. Tzn myśle, że nawet w chwili zagrożenia byłabym zbyt spanikowana by jej użyć. Ja mam tylko pepper spray a S. ma w samochodzie taką pałkę metalową teleskopową, której uzywają np w policji.
czy ten pistolet to beretta włoska czy beretta jest Mika?:)
Prześlij komentarz