"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

środa, 9 marca 2011

Nie ma co jak dobre planowanie! Według mojego tygodniowego planu na jadłospisie na dziś była Boeuf Bourguignon (wołowiona po burgundzku). Zakupy zostały zrobione już wczoraj i w lodówce czekała na przygotowanie chudziutka wołowinka i świeże zioła (już nie mogę doczekać się ziół z własnego ogródka kiedy wszystko będzie na wyciągniecie ręki, a nie kupować po pęczku).

Dzisiaj rano wszystko wyciągnęłam z lodówki żeby doszło do temperatury pokojwej… i doznałam olśnienia – środa popielcowa i… nici z wołowiny. I tak sobie w tym roku wcześnie przypomniałam, bo przez ostantie trzy lata oświecało mnie jak już skończyłam kanapę z boczkiem na śniadanie, albo pizze pepperonii na lunch.

W każdym razie jadłospisu nie zmieniałam. Mąż już miał obiecany super obiadek na dziesiaj. Ja zładłam tylko burgundzią część dania, a wołowinka poczeka do jutra. Podobno odgrzewana smakuje jeszcze lepiej niż od razu po przyrządzeniu.

1 komentarz:

thern pisze...

:) ja pamiętałam, ale potem w piątek na śmierć zapomniałam i zjedliśmy mięso...