"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

wtorek, 31 sierpnia 2010

Dzisiaj ostatni dzień sierpnia a ja… jeszcze taka biała na koniec lata to jeszcze nie byłam. No ale jak to się opalić, skoro jeszcze nie miałam na sobie bikini w tym sezonie, a słońca zazwycza uświadczam wieczem, kiedy ma się ku zachodowi? Tydzień wakacji z prawdziwego zdarzenia będę miała dopiero w drugiej połowie września. Pewnie już będzie za późno na plażowanie, ale odpoczynek się przyda bez wątpienia.

Od ponad miesiąca już jestem na czwartym roku! Zaczęłam od fakultetu z chirurgii oknologicznej. Fizycznie miesiąc był wyczerpujący: dni zaczynały się o 3:45 (żeby do szpitala dotrzeć po 5:00), a kończyły się często po 19:00. Niewiele czasu zostało na życie, ale za to ile niesamowitych doświadczeń. Potrzebowałam tego miesiąca żeby utwierdzić się w decyzji że chirurgia to jednak to co chcę robić w przyszłości i żeby nawiązać trochę nowych, wpływowych kontaktów, które mam nadzieję zaowocują dobrymi referancjami i pomogą w znalezieniu dobrej pracy. W Polsce liczą się plecy i znajomości, a w Ameryce „networking“… które, mam nadzieję nie jest tylko politycznie poprawnym opisem krętactwa.
Cieszę się, że w końcu podjęłam decyzję o mojej przyszłości. Nigdy nie myślałam że będę chirurgiem… tzn nie do czasu kiedy ostatniej zimy, podczas moich praktyk na chirurgii po raz pierwszy zobaczyłam przeszczepioną nerkę, zamarźnięy organ, powracający do życia w nowym ciele; gdy trzymałam bijące serce na moich dłoniach; do czasu gdy w zeszłym miesiącu po raz pierwszy wręczono mi skalpel i pozwolono zacząć operację… wciąż pamiętam to nowe, nieznajome, ale i ekscytujące uczucie ludzkiej skóry, która pomimo swojej niezwkłej wytrzymałości, nagle wydaje się taka słaba pod ostrzem noża. Zadziwiające jak szybko czas umyka. Cztery lata temu zaczynałam moją podróż ku medycynie i wysyłalam podania do szkół medycznych, a jutro zaczynam moją drogę ku chirurgii – kiedy jednym przyciskiem klawiatury wyślę moje podanie do kilkudziesięciu programów oferujących rezydenturę z chirurgii i… z niecierpliwością będę oczekiwała odzewu.

1 komentarz:

thern pisze...

A ja pamiętam te wakacje 4 lata temu:) Byłam u Ciebie i czekałaś na te studia. I jeżdziłam z Tobą do szkoły oglądać muszki owocówki:)
Cieszę się, że wybrałaś chirurgię i że sprawia Ci ogromną przyjemność to, co robisz. Nawet jeśli jest to kosztem wakacji, wolnych dni itp. Najważniejsza jest satysfakcja z tego, co się robi.
Trzymam kciuki za ten czwarty rok!!