"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

niedziela, 9 sierpnia 2009

Po Napie wyruszyliśmy do Monterey, gdzie spędziliśmy większośc naszych wakacji! Po drodze zahaczyliśmy o San Francisco, bo bardzo chciałam przejechać przez Golden Gate Bridge (ostatnim razem udało mi się tylko popatrzeć na most z daleka). Okazało się że nie tylko przejechałam przez most, ale nawet przespacerowałam się po nim!


Monterey jest przepiękne! Uwielbialiśmy spacery nad dzikim Pacyfikiem. Naszym ulubionym momentem każdego dnia były wieczorne wizity na molo tuż obok naszego hotelu żeby odwiedzić nasze foki, które często o tej porze dnia odpoczywały na skałach przed nocnym polowaniem.
Oprócz fok było tam mnóstwo czarnych kormoranów i.. wydry (sea otters), z których Monterey słynie. Wydry rzadko wychodzą na ląd. Jeśli chcą odpocząć, zawijają się w ogromne wodorosty i unoszą się na powierzchni wody. Wybrałam się z Mikiem jednego dnia na wyprawę kajakową po ocenie. Zakotwiczyliśmy się w kępie wodorostów i obserowaliśmy wydry około 2 metrów od nas. Były tak blisko że słyszeliśmy ich mlaskanie jak chrupały kraby i krewetki!
Pogoda w Monterey jest… wymarzona! Nie ma tam 4 pór roku. Śnieg prawie nigdy nie pada. Nie ma upału i wilgoci takiej jak w Virginii (np. dzisiaj jest 40 stopni i prawie 100% wilgotności). W środku lipca temperatura nie przekraczała 22-25 stopni. Rano było wręcz chłodno – trzeba było ciepliej się ubrać. Woda jest zdecydowanie za zimna żeby w niej pływać - zupełnie jak w Bałtyku. Ale nam w oceanie najbardziej podoba się jego szum, błękit, bezkres... zdecydowanie bardziej wolimy pływać w basenie!
Te wakacje całkowicie zmniły nasze plany na przyszłość. W tej chwili to bardziej marzenia… niż plany, ale bardzo byśmy chcieli móc się tam przeprowadzić - może za 10 lat? Mika rodzice mieszkają na tyle daleko od nas że samochodem jedzie się cały dzień, więc najczęściej latamy, a ja będę daleko od mojej rodziny bez względu na to czy będziemy w Virginii czy w Kalifornii!!!


Przepięknie, prawda? Na tym kajaku to co prawda nie my... ale w czasie naszej wyprawy wyglądaliśmy podobnie; tylko nie braliśmy aparatu, tak na wszelki wypadek jakby kajak się wywrócił...


Pacyfik o zachodzie słońca


'Sea Lion' na wyciągnięcie ręki.

Foki

Brak komentarzy: