"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

środa, 29 lipca 2009

Od przedwczoraj mamy w domu nowego domownika. Nazywa się Nero, ma około dwóch lat i pojawił się trochę z nienacka i szybciej niż myśleliśmy.

Już od jakiegoś czasu myśleliśmy o drugim psie. Wielu naszych znajomych ma dwa, i twierdzą że dwa psy są łatwiejsze niż jeden. Poza chcieliśmy żeby Shiva miała kompana, skoro już jest takim towarzyskim psem.

Adopcja Shivy trwała około 3 tygodni, tak więc kiedy w ostatni weekend w końcu zaczęliśmy rozglądać sie po internecie za potentialnym psiakiem do adopcji, byliśmy nastawieni że zajmnie nam to kilka tygodni. Wypełniliśmy kilka form ‚online‘ i w poniedziałek rano Mike zadzwonił do schroniska żeby osobiście umówić nas na spotkanie z jednym z psów na kolejny weekend. Okazało się jednak że psiak który zwrócił naszą uwagę, był u nich już prawie miesiąc; a ze wględu na przeludnienie (lub ‚przepsienie‘), jeśli nikt nie adoptuje psa w tym czasie, to niestety czworonogi są usypiane. Kolej Nero była dzisiaj… no więć jak mieliśmy go nie wziąć od razu?!

Narazie jest bardzo wychudzony, waży niewiele więcej niż połowa tego co Shiva. Jest też wyjątkowo milusiński i nie odstępuje mnie na krok. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt że Mike jest od wczoraj na 3 dni w delegacji, i ja sama muszę zmagać się z nadmiernie rządnego uwagi psa, i cholernie zazdrosnej Shivy!!! Trochę czasu zajmie im ‚dogryzienie‘ się, chociaż na spacerach już ‚dogadują‘ się nieźle! Już prawie udało mi się opanować wyprowadzanie dwóch pit-bullów na dwóch smyczach bez zaplątywania się.

Nero jest również dosyć strachliwy, i między innymi boi się… schodów! Nawet nie próbuję się domyślać przez co musiał przejść ‚w poprzednim życiu‘, skoro na widok nas idących po schodach zaczyna trząść się jak galareta i ucieka. Miejmy nadzieję że przezwycięży tę fobię zanim przybierze na wadze; teraz przy jego 16 kg wnoszenie i znoszenie go na rękach nie jest nadzwyczaj forsujące, ale przy jego apetycie, spodziewam sie raczej szybiego przyrostu mięśni i wagi.

A na tym zdjęciu, Nero triumfalnie leży na posłaniu Shivy, chociaż jego własne jest kilka kroków obok!

Brak komentarzy: