"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

czwartek, 14 maja 2009

drugi rok prawie z głowy

No więc dzisiaj miałam ostatni oficjalny wykład na drugim roku! W poniedziałek jeszcze tylko ostatni egzamin i koniec z wykładami w takim wydaniu raz na zawsze! Na trzecim i czwaratym roku też pewnie jakiś wykład się trafi od czasu do czasu, ale to co innego – nie będę już przykuta do tego samego siedzenia w auli przez 20 godzin w tygodniu. Mam nadzieję że jakoś się zmobilizuję i wykrzesam z siebie trochę energii żeby przygotować się do egzaminu z ‚mięśniowo-szkieletowego‘ – chociaż w przypadku tego przedmiotu to całkowity ‚misnomer‘ (już sama nie wiem czy to jest polskie słowo, czy tak je spolszczyłam); reumatyzm jest najciekawszą częścią tego przedmiotu – a to już mówi samo za siebie. Oprócz tego jest cała masa dermatologii – która zdecydowanie nie należy do moich ulubionych, ale nie jest najgorsza w porównaniu z ortopedią!!! Zupełnie nie rozumiem jak ktoś po przetrwaniu tego przedmiotu decyduje się na specjalizację z ortopedii albo rehabilitacji!

We wtorek będę delektowała się moim ostatnim dniem wolności a od środy znikam do 26 czerwca! Właśnie pracuję nad szczegółowym planem powtórek do egzaminu USMLE Step 1, który pokrywa całe dwa lata szkoły medycznej. Muszę do środy dograć wszystkie detale – tj. ile stron muszę przeczytać na dzień i na godzinę, żeby wiedzieć że ze wszystkim się wyrobię. Ogólnie moje życie przez kolejne 5-6 tygodni będzie wyglądać następująco:

6:45 – pobudka, spacer z psem, śniadanie i takie tam
8:00 – 12:00 czytanie
12:00 – 13:00 przerwa na lunch i spacer z psem
13:00 – 17:00 czytanie
17:00 – 20:00 obiad/ spacer lub siłownia/ trochę czasu z mężem/ e-mail/ pranie i wszystko inne
20:00 – 23:00 – rozwiązywanie testów
23:00 – 24:00 – prysznic/ relaks etc
24:00 DOBRANOC

Mam nadzieję że to wypali, bo w przeciwnym wypadku nie ma mowy żeby wyrobiła się z taką masą nauki! Brrr – aż się wzdrygam na myśl o 11 godzinach nauki dziennie. Jeszcze nigdy tyle nie spędzałam nad książkami…

1 komentarz:

thernity pisze...

no to mocno trzymam kciuki za wytrwałość!
a kiedyś też się tyle musiałaś uczyć do jakiegoś egzaminu, żeby się dostać do szkoły medycznej prawda?