"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

niedziela, 1 lutego 2009

Tak sobie myślałam o tym moim blogu i zdecydowałam że od dzisiaj posty będą bez tytułów. Zawsze mi najwięcej czasu schodzi na wymyśleniu tytułu, a zazwyczaj i tak nie oddaje nastroju i tonu danego postu.

Skończyłam w piątek kardiologię. Cały miesiąc męczyłam się z nią i dłużyło się niesamowicie. Strasznie się rozczarowałam tym przedmiotem – jakby nie patrzeć to jedna z najważniejszych dziedzin medycyny, biorąc pod uwagę zachorowalność na choroby serca we współczesnej populacji. A ta kardiologia wcale nie była zbyt ciekawa – bardziej jak fizyka i mechanika niż medycyna. Od jutra przez następne trzy tygodnie – choroby układu pokarnowego!

W zeszłym tygodniu postanowiliśmy z Mikiem, że w miarę możliwości w każdy weekend na który nie będziemy mięli szczególnych planów i ja nie będę musiała zakuwać do zbliżającego się egzaminu, będziemy eksperymentowali w kuchni z nowymi potrawami. Tak więc dzisiaj Mike upiekł oliwkowy chleb grecki z ziołami i czarnymi oliwkami. Wyszedł naprawdę dobry – biorąc pod uwagę, że nasze wcześniejsze piekarskie próby kończyły się czymś z pogranicza czerstwego pieczywa namoczonego w wodzie i kamienia. Ja natomiast ugotowałam zupę krem z dyni piżmowej z szałwią (butternut squash and sage soup) z ryżem, a na drugie danie pieczoną wołowinę. Zupa była niesamowita! Roboty z nią niesamowicie dużo, ale roszkosz dla podnibienia niesamowita, tak więc na pewno od czasu do czasu się na nią skusimy.

Brak komentarzy: