Jak ktoś decyduje się na medycynę, to wybiera bycie wiecznym studentem. Nie chodzi tylko o postęp nauki i wiążącą się z nim konieczność czytania żeby być na bierząco, ale również o niezliczone i… nigdy niekończące się egzaminy!
W zeszłym tygodniu dostałam wyniki mojego już ostatniego egzaminu lekarskiego – Step 3 USMLE.
Pierwszy zdawałam po drugim roku szkoły medycznej, drugi na czwartym roku ; bez nich nie mogłabym ukończyć szkoły... ani rozpocząć rezydentury. Ostatni etap zdaje się już po ukończeniu szkoły medycznej w czasie stażu, albo zaraz po. To taki odpowiednik polskiego LEPu/ LEKu. Ja się zda ten egzamin i kończy pomyślnie staż, to można legalnie praktykować medycynę.
Jeszcze tylko kupa roboty papierkowej dzieli mnie od posiadania licencji lekarskiej :).
W dawnych czasach można było zaprzestać dalszej edukacji i po prostu być lekarzem ogólnym. Ale w dzisiejszych czasach lekarz bez specjalizacji by się raczej nie sparwdził – nawet w najbardziej nieucywilizowanych regionach Ameryki. No ale nie ma co gdybać, bo ja nie widzę siebie poza chirurgią…
Tak więc LEP z głowy – i dzięki Bogu, bo nie wyobrażam sobie ponownego siedzenia przed komputerem przez dwie ośmiogodzinne sesje. I kolejnego wydatku - i to nie byle jakiego (koszt egzaminu to prawie $800!).
No ale nie koniec z egzaminami. Czas na powtórkę do ABSITE – doroczny egzamin dla rezydentów chirurgii. Egzamin zdaje się co roku pod koniec stycznia, głównie żeby ocenić własny postęp, trochę żeby obiektywnie móc ocenić i porównać programy chirurgiczne, no i w końcu żeby móc jakoś pogrupować kandydatów na drugi stopień specjalizacji.
Już nawet jak skończę chirurgię to będę musiała borykać się z testami - przynajmiej raz na 10 lat żeby odnowić licencję lekarską.
Ale i tak kocham to co robię.
_______________________________________________________
When one chooses a career in medicine, they sign up for being a student forever. It's not only because of necessity to read to keep up with ever changing science; they have to accept multiple and endless examinations.
Last week I got back results of my last USMLE exam - Step 3.
I took the 1st one during my first year of medical school, the 2nd one during my fourth year; without these scores I wound't be able to graduate or match into my residency for that matter. The last Step is taken after medical school graduation during the intern year, or shortly after. Once Step 3 is passed, once can legally practice medicine on their own.
I'm only steps away (and tons of paperwork) from getting my personal doctor license :).
In the old days one could stop their career advancement at this stage and become a general practitioner. But in today "DNAge" a physician without a specialty training would not be competitive - even in some remote, secluded and underserved area of Wyoming :) But I guess it doesn't really matter, since I can't see myself doing anything else but surgery.
So my STEPs are done - and thank God! I can't imagine myself again spending almost $800 for this exam and sitting two long days in front of a computer in a testing center.
But it's not the end of exams. It's time to start reviewing for the ABSITE - yearly exam for surgical residents that is administered late in January. The main purpose of the exam is "self assessment" and to have an objective measure of each program in comparison to other residencies cross the country; but it can also help (or not) to match into surgical subspeciality training.
Even when I'm finally done with my residency, I'll have to take tests every now and then... at least once every 10 years to maintain my board certification.
Despite all that, I still love my job!