"The longer I live, the more I realize the impact of attitude on life. Attitude is more important than facts. It is more important than the past, than education, than money, than circumstances, than failures, than successes, than what other people think or say or do. It is more important than appearance, giftedness, or skill. It will make or break a company... a church... a home. The remarkable think is we have a choice every day regarding the attitude we will embrace for that day. We cannot change our past... we cannot change the fact that people will act in a certain way. We cannot change the inevitable. The only thing we can do is play on the one string we have, and that is our attitude. I am convinced that life is 10% what happens to me and 90% how I react to it. And so it is with you... we are in charge of our attitudes." (from 'Attitude' by Charles Swindoll)

sobota, 28 lutego 2009

Lubimy wino. Musi być czerwone! Ja białego się napiję od czasu do czasu - jak mam odpowiedni nastrój i ktoś mnie poczęstuje. W domu nie pijam białego, bo Mike nawet na takie nie spojrzy. Lubimy przede wszystkim wina francuskie - nie sa takie jednolite i… mało skomplikowane. Trzeba trochę się podelektować i wytężyć wyobraźnię żeby pooddzielać poszczególne nuty smakowe; do obiadu lubimy sobie wypić chianti; ja również jestem zwolenniczką kalifornijskiego pinot noir – chociaż dobre pinot kosztuje znacznie więcej niż dorównujący mu smakiem francuski odpowiednik. Pomimo że dosyć często raczymy się winem, raczej trudno jest mi ocenić jakość wina na podstawie smaku; i raczej nie widzę różnicy pomiędz butelką za $15, $25 czy $30; droższe niż to raczej rzadko kupujemy.
W tym miesiącu Mike dostał premię w pracy - ku swojemu zaskoczeniu wyższą niż się spodziewał; żeby uczcić tę okazję postanowiliśmy kupić dobre wino. Trudno powiedzieć czy kubki smakowe nam się wytrenowały, czy to odruch psychologniczny, ale jestem przekonana że ‚bardzo dobre wino‘ ($170 dobre), zdecydowanie odróżnia się od od tych które do tej pory piliśmy. Wygląda jednak na to, że aby się przekonać która teoria jest prawdziwa, będziemy musięli trochę poczekać… bo okazja do otworzenia takiej butelki nie zdarza się codzień.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

170$ za butelkę?! wow!!!:) No ale każdy od czasu do czasu musi się rozpieszczać:)
Przy okazji- gratulacje dla Mika!